sobota, 1 kwietnia 2017

Rozdział VI: Co Śpiewa Śniadanie

Ubrana w świecącym swetrze, błyszczących butach i kolorowym kapeluszu krowa usiadła właśnie do śpiewającego śniadania.


"Ale jak to?" Spytał się gość. "Że sweter świecić może, że buty błyszczeć mogą, że kapelusz kolorowy być może - zgoda. Ale śniadanie które śpiewa?"

Gość był z ziemi, a do tego człowiekiem, więc rozum miał mały a wyobraźnię jeszcze mniejszą. Krowa uśmiechnęła się opiekuńczo.

"Drogi kolego," rzekła, "Czy nie sądzisz, że pytaniem zasadniczym, najciekawszym i wogóle lepszym nie jest oby 'a o czym śpiewa śniadanie?'"

Uprzejmy gość nastawił ucho. Na talerzu były dwa jajka sadzone ze smażonym boczkiem, podane razem z kawą.

Mniam mniam mniam!
Oto powiem wam!
Mniam mniam mniam!
Oto powiem wam!
Jestem śniadaniem
Bardzo ważnym daniem
Pierwszym posiłkiem
Pierwotnym wysiłkiem
Po mnie nie ma śladu
Głodu aż do obiadu
Każdy to wie
Śniadanie to się je!

Zaskoczony gość spojrzał na krowę. Gospodarz posolił sobie jajka i wypił łyczek kawy. Za oknem blask światła słonecznego odbijająca się od powierzchni księżyca sprawiała, że poza ziemię niczego nie było widać prócz ciemności kosmosu.

"Ach, co za szczęśliwe złudzenie," krowa wstała do okna. "Ale oboje wiemy, że ciemności skrywają mlekopsujów."

"W tej właśnie kwestii wysłano mnie do prowadzenia negocjacji Panie Komandorze Mu." Człowiek wyjął czarną teczkę. Otworzył ją i wyjął czterokrotnie zapieczętowany list. "Społeczność naukowa wnikliwie przebadała kwestię i doszła do wniosku, że mleko psuje się na skutek nadmiernego zakwaszenia."

"A konsultował Pan Biologów?" Pytanie komandora Mu pozostało bez odpowiedzi. Niestety władze ziemskie nie ufały Biologom.

"Jestem tu by przekazać oficjalne stanowisko Tajnej Rady Planetarnej na Rzecz Porozumienia Krowy z Człowiekiem. Nic więcej Panie Komandorze Mu."

"Zatem dokończmy śniadanie. Proszę." Krowa siadła i oboje jedli w ciszy. Jedyny głos jaki było słychać to chrup-chrup boczku oraz melodyjny jego śpiew w połączeniu z jajo-syreną gdy jedzonko zmierzało do żołądka gdzie muzyka ucichła i stała się niczym bryza nad morzem.

Człowiek właśnie kończył kawę gdy krowa uznała, że nadszedł dobry moment na to aby ponownie wrócić do tematu. "A nie myślał Pan żeby skonsultować sprawę z Helenką?"

"Pani Helenka? Ale przecież ma tylko 9 lat!"

"10, proszę Pana," rzekła krowa, "a do tego świetnie zdała egzaminy z przyrody. Z tego co wiem, jest uczenicą najwybitniejszej Pani Biolog na Ziemi."

"Nie wiedziałem o tym." Człowiek nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Panią Helenkę szanował każdy. Znana była z gry na skrzypcach którą słychać było wszędzie na ziemi. Ale żeby jeszcze miała aż 10 lat, pozdawane egzaminy i była szkolona przez Biologa - to już coś.

"Niezwłocznie przekażę te ważne informacje zwierzchnikom." Podali sobie ręce i człowiek opuścił księżycową Krowią bazę. Komandor Mu spojrzał w pusty talerz, nastawił ucho i delektował się śpiewem ostatniego okruszka. Spojrzał w prawo, spojrzal w lewo. Upewniwszy się, że jest sam, krowim jęzorem zlizał ostatni okruszek i z uśmiechem zabrał się za obowiązki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz